HOSTAGES

 

Sezon na seriale uważam za rozpoczęty ;)  Poza tymi standardowymi, które śledzę i uwielbiam od sezonu, dwóch czy kilku, rozpoczęło się także kilka zupełnie nowych. Największą ciekawością były dla mnie The Sleeping Hollow, The Hostages i The Blacklist. Obejrzałam wszystkie trzy i już wiem co dołączy do mojej cotygodniowej listy do obejrzenia.

The Sleeping Hollow odpuszczam sobie już na samym początku. Jest to zupełnie nie mój klimat, dodatkowo w bardzo słabym wykonaniu. Chyba cały sezon będzie się opierał na jeźdźcu bez głowy, który będzie wybiłam niczego winne miasteczko w poszukiwaniu zemsty. W pościg za nim wyruszyła ładna policjantka oraz gość, który prawie umarł podczas wojny secesyjnej i za pomocą czarów swojej ukochanej… O nie. Nawet nie będę kontynuować.

Oprócz tego niewypału obejrzałam dwie całkiem ciekawe propozycje – The Blacklist oraz The Hostages. Nie w tej kolejności, więc zacznę od zakładników. Będzie trochę spoilerów, które będę pisać kursywą.

 

 

Hostages, to jedna z nowych propozycji tej jesieni. Pilot obejrzałam nie mając żadnych informacji, oprócz tytułu ;) Pierwsza scena wciska w fotel – można by było puścić po niej 20 minutowe reklamy a i tak pewnie wróciło by ponad 90% widowni. Jednak później jest już trochę przewidywalnie, trochę naciąganie. Na początku serialu  obserwujemy akcję napadu na bank i odbijania zakładników. Do akcji wkracza tajemniczy agent (Dylan McDermott) który nie cacka się z rabusiami, rozkazuje im jak się podoba i w rezultacie uwalnia wszystkich zakładników zabijając obu przestępców. Całą akcję przeprowadza w sposób znany nam z amerykańskich superprodukcji – on wie wszystko, jest zajebisty, przystojny, rispekt. Trochę podburzyło to moje wyobrażenie o tej serii, ale lecimy dalej.

 

hostages tel

 
Gościu okazuje się także jednym z tych, którzy trzymają jako zakładników rodzinę z pierwszego ujęcia. Suprise suprise. Rodzina ta składa się z niewiernego męża (Tate Donovan), dwóch nastolatków: chłopaka dilującego trawkę oraz dziewczyny, która włąśnie dowiedziała się, że jest w ciąży a także chyba jedynej niepatologicznej osoby w tym całym zespole – matki – lekarki (Toni Collette), która kolejnego dnia ma przeprowadzić dość standardową operację na prezydencie Stanów Zjednoczonych. Już Wam się pewnie poukładała cała akcja w głowie. Jej zadaniem jest zabić prezydenta, ale oczywiście pod koniec odcinka okazuje się, że ten z jakiegoś zupełnie losowego wydarzenia będzie miał tę operację dopiero za dwa tygodnie. Podsumowując mamy słodką rodzinkę siedzącą na kanapie, 4 porywaczy i 14 dni, podczas których wydarzy się wiele „nieoczekiwanych” wydarzeń. Jak dla mnie jest to serial „na raz” –  czyli zbieramy odcinki i oglądamy w wakacje ;).

 

Sky-LivingThe-BlacklistKeyArt01AFW-ARTS_FULL_WIDTH-to-LIVING_1

 

The Blacklist z kolei jest czymś czego szukałam – z odcinka na odcinek będziemy mieli inne zadanie przed którym staną bohaterowie. To wszystko w towarzystwie jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców wg FBI – Raymonda Reddingtona (James Spader). Czyli nic wyrafinowanego, ale za to idealne do relaxu :)

Początek serialu w ogóle nie zapowiadał tego o czym tak na prawdę będzie całość – wytropieniu wszystkich najgorszych przestępców tego świata przez jednego masterminda i kilkoro mało ogarniętych funkcjonariuszy FBI oraz trochę za słodkiej, młodej agentki specjalizującej się w behawiorystyce – Elizabeth Kean (Megan Boone).

 

 

Dziewczyna nawiązuje więź z Raymondem niczym Hannibal z Clarice Starling, ten odkrywa jej tajemnice, ona daje się uwikłać w jego grę. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy za kilka odcinków. Ja mam nadzieje, że będzie to kolejny, interesujący serial, przy którym będzie można czasami bardziej pomyśleć nad rozwikłaniem zagadki ;)

 

 

Raz na jakiś czas usłyszymy w Czarnej Liście fajną muzykę. Chyba ;) W pierwszym epizodzie był to State of the Art (A.E.I.O.U.) Jima Jamesa, który idealnie wkomponował się w przedostatnią scenę odcinka. Więcej o serialu pisać nie będę. Obejrzyjcie sami, dajcie znać jak Wam się podobało. Zostawiam Was z wyżej wymienioną muzyczką. Cu!