W natłoku tych wszystkich rewelacyjnych krążków z 30go września, całkowicie przegapiłam premierę nowego kawałka, jednego z moich ulubionych duo – Lykke Li i Andrewa Wyatta z Miike Snow. I żeby to był tylko wytwór Li i Wyatta! O nie, ta nowa super grupa ma o wiele mocniejszy skład. Znajdziemy w niej producenta i chłopaka Lykke – Jeffa Bhaskera, kolejną osobę z grupy Miike Snow – Pontusa Winnberga (btw. świetne imię Pontus <3) oraz Björna Yttlinga z Petern Bojrn and John!

Szwedzkie słowo liv wymawia się jak ang. leave i oznacza życie. Jest to także imię córki Björna. Czytając materiały dotyczącego tego zespołu wydaje się, że macierzyństwo dość sporo zmieniło w życiu Lykke Li (od lutego, wspólnie z Jeffem mają syna – Diona). Mam wrażenie, że Liv będzie szło bardziej w kierunku artystycznej bohemy, skupiając się raczej wokół celebrowania życia, miłości, rodziny czy sztuki. Wszystko oczywiście, z domieszką skandynawskiej melancholii, zresztą sama opisuje ten projekt w ten sposób:

You can tell that we both spend our time between Sweden and California, it has this Swedish melancholy in the melodies, but the soundscape was really influenced by Fleetwood Mac’s Tusk or Crosby Stills & Nash. It’s real music. We’re not trying to make it sound fresh or anything, just doing what feels good—live, analog, handmade. Pure.

Dokładnie takie podejście możemy usłyszeć w pierwszym singlu grupy Wings Of Love.  Kawałek został już opisany jako ode to the fading summer, co według mnie idealnie oddaje atmosferę piosenki.

I wanna live, wanna die on a silver lining
I wanna ride the wings of love
When I die, don’t you cry, I’ll be flying by you
I’ll be riding wings of love

W wywiadzie dla Pitchforka Wyatt potwierdził, że grupa ma już cały album, a nawet coś ponad to. Nie zapowiadają jeszcze trasy, ale Lykke, w nawiązaniu do sesji zdjęciowej, stwierdziła, że podczas koncertów:

I want to be in wedding costume, and I want to marry the audience, and just have it be really psychedelic

liv-wings-of-love

I serio, patrząc na ten skład, jestem w stanie uwierzyć, że szybko wpiszą się na karty muzycznej historii. Jestem ogromnie ciekawa co jeszcze dla nas przyszykowali. Jeśli checie wiedzieć więcej, odsyłam Was do materiału Pitchforka. A tymczasem – zapętlajcie!

 

liv – wings of love