Oh, właśnie tego mi brakowało. Dokładnie takich dźwięków. Czegoś delikatnego i świeżego, co zadziała kojąco na wszystkie zmysły. I czegoś, co będzie kolejnym wielkim odkryciem po Oly., Fismollu czy Coals. I oto jest – przed Wami Lor.

 

Piosenkę odnalazłam dzięki podcastowi Zombie vs Zwierz, gdzie Paweł z Kasią zdecydowali się na koniec odcinków puszczać młodych polskich artystów. Lor jest idealnym przykładem na to, że ten pomysł był strzałem w 10.

Cztery młodziutkie, bo zaledwie 14 i 15letnie, dziewczyny z Krakowa grają od stycznia tego roku i chciałby tworzyć folk i indie ale póki co wychodzi im, jak same twierdzą, „muzyka filmowa z tekstem”. I dobrze. Niech tak wychodzi. Jak to ma tak brzmieć to ja to będę przyjmować z otwartymi ramionami :)

Koniecznie polubcie ich fanpage i śledźcie ich poczynania. Ja osobiście będę bardzo bardzo bardzo mocno trzymać za nie kciuki.

 

PS Na Spotify znajdziecie ich inną piosenkę o dość ciekawym tytule The Garden of Happy Dead People ;) Równie piękny kawałek, który już zapętlam!