Od wielu lat prowadzę z bieganiem bardzo burzliwy związek. Raz to uwielbiam (gdy udaje mi się przebiec założony cel bez umierania po 5 minutach), raz nienawidzę najmocniej na świecie (gdy samo schylenie się by zasznurować buty sprawia że mam zadyszkę ;)). Czasami potrafię biegać kilka razy w tygodniu, czasami robię sobie kilkumiesięczną przerwę. Sport ten jest dla mnie czasem, który spędzam albo na mocnych przemyśleniach o tym co się dzieje w moim życiu, albo na całkowitym oderwaniu się od rzeczywistości. Zazwyczaj towarzyszy mi przy tym muzyka, chociaż bywają dni kiedy wyjmuję słuchawki i wsłuchuję się w swój oddech starając się skupić na treningu.

Jako, że wróciłam do mojego ukochanego sportu (lacrosse <3), już na pierwszym treningu umierając po jednym okrążeniu boiska, postanowiłam także wrócić do biegania. I co za tym idzie rozpocząć nowy cykl na blogu – Chodź pobiegać ;). Ogólnie uwielbiam biegać do kawałków, które znam bardzo dobrze lub takich topowych hitów, przy których można się rozerwać. Jednak raz na jakiś czas lubię też zarzucić czymś totalnie nieznanym. Dlatego wszelkie playlisty stworzone na potrzebę tych postów mogą zawierać albo całkowicie oderwane, od zazwyczaj pojawiającej się tutaj muzyki, kawałki lub coś co znacie już na pamięć.

Przed Wami pierwsza, półgodzinna playlista do biegania (jeśli potraficie biegać dłużej to raz – brawo! a dwa – playlistę można ZAPĘTLAĆ ;D), używałabym jej raczej z rana, do rozbudzenia. Kawałki ustawione są tak by spokojnie się rozbudzić, lekko rozpędzić i wrócić do truchtu. Równocześnie z tworzeniem playlist i kolejnymi przebieżkami, będę poszerzać swoją wiedzę w temacie i postaram się z czasem tak tworzyć te zestawienia, byście mogli używać ich przy konkretnych treningach (taki mój mały projekt, jeśli ktoś z Was chciałby mi pomóc to wiecie gdzie pisać ;)).

 

 

 

 

PS. Daaaajcie znać jak/czy Wam się podoba ten pomysł ;D