ray

 

„Następca Dextera”. Tak się o nim mówi. Czy da radę? Pewnie tak. Po obejrzeniu 8 odcinków wiem, że będę oglądać dalej. Jednak jest to ten typ serialu, który dobrze jest obejrzeć na raz. Także jeśli Wam się nie spieszy – poczekajcie. Do końcowego, 12goodcinka, zostały jeszcze cztery tygodnie. Zresztą, tak jak do Dextera.

Lubię seriale. Jeśli nie mam co robić (coraz rzadziej, ale zawsze znajdę taką chwilę), lubię nadgonić i obejrzeć po kilka odcinków najnowszych produkcji. Czasami wystarczą mi 1-2 odcinki, żeby wiedzieć, że to nie to i szkoda na to czasu, a czasami wciąga. Tak porządnie.

Z Rayem mam mieszane odczucia. Oglądam, bo jestem ciekawa jak potoczy się dalszy ciąg, ale teraz, próbując sobie przypomnieć jak skończył się ostatni odcinek – nie wiem. Mimo to z chęcią załączę 9 epizod i będę rozkoszować się świetną grą aktorską, super zdjęciami i dobrymi dialogami. Oraz dodatkowymi atrakcjami w postaci extra wątków.
 

 


(btw piosenka to Lose Your Soul od Dead Man’s Bones – zespołu Goslinga ;))

 
O co chodzi w Rayu? Jaki jest jego fenomen?

Myślę, że główną sympatię u widzów zdobył swoim zawodem. Otóż Ray ( Liev Schreiber  Liev… mega imię! ;)) jest hmm.. naprawiaczem sytuacji? ;) Jeśli jesteś gwiazdą filmową (np takim Tomkiem – Austinem Nicholsonem) lub innym celebrytą i zdarzy Ci się jakaś wpadka, o której lepiej żeby nikt nie usłyszał, albo nawet jeśli informacja już przeciekła – Ray sprawi, że to się nigdy nie zdarzyło. Dotrze do samego źródła, zrobi swoje czary mary i już. Po problemie. Wiadomo – taki zawód jest opłacalny i jak najbardziej realny. Co jest fajne, to to, że Ray naprawia te sytuacje w bardzo inteligentny sposób. Myślę, że na samym tym temacie serial mógłby pociągnąć kilka sezonów. A jednak nie…

Głównym wątkiem jest powrót ojca Raya zza kratek. O 5 lat za wcześnie. Mamy story. Nie wiemy o co chodzi i dlaczego Ray tak bardzo nienawidzi Mickiego ( Jon Voight ). Jednak wiemy, że cała działalność naszego głównego bohatera zaczyna wisieć na włosku. No dobra.. Może nie włosku, ale wiadomo – zaczyna się taki standardowy serial – zabawa w kotka i myszkę z FBI i te sprawy. Nic szczególnego.

Uroku serialowi dodają dwaj bracia Raya – Terry ( Eddie Marsan ) i Bunchy (Dash Mihok). Każdy ze swoimi własnymi problemami w teraźniejszości i z przeszłości. Ciekawym wątkiem jest też sama rodzina Raya – żona Abby ( Paula Malcomson) i dzieciaki – Connor i Bridget (Kerris Dorsey). Ich perypetie idą swoją drogą, fajnie jest zobaczyć jak rodzaj pracy Raya, wpływa na resztę jego życia.

Postaciami, które osobiście najbardziej lubię, są współpracownicy Raya – Lena (Katherine Moennig) i Avi (Steven Bauer). Jest ich zdecydowanie za mało! Sądzę, też że Avi zginie w którymś z odcinków (w końcu serial bez uśmiercenia główengo bohatera to nie serial), a ten olbrzmi i wydawałoby się bardzo zły człowiek, który ma jednak coś w serduchu, nadaje się na to stanowisko najbardziej. Niestety.

 

ray cast collage
 
Także czy warto oglądać? Ja nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Chyba warto zobaczyć o co ten cały szum, jednak tak jak mówiłam – po zakończeniu sezonu „na raz”. Szybko zapomnimy o czym był i będzie można skupić się na innych serialach, które rozpoczynają się we wrześniu ;).

 

tc ser