Od dwóch tygodni zaczęłam wracać do domu na piechotę. Przejście tych 5 km zajmuje mi 40-50 min czyli idealny czas by przesłuchać jedną płytę i zapętlić przy okazji kilka piosenek. Postanowiłam od razu po powrocie spisywać swoje myśli i przedstawiać Wam co lepsze albumy. Będą to takie „migawki muzyczne” – postaram się nie rozpisywać za dużo tylko zostawiać Was z dobrą muzyką.

glassanimals

 

Na start leci Glass Animals, którzy wczoraj oczarowali mnie swoim nowym trackiem – Gooey. Nie jestem w stanie wyrazić jak bardzo bardzo bardzo bardzo spodobał mi się ten kawałek. Nie była to miłość od pierwszych dźwięków, ale już w połowie tracku wiedziałam, że tak szybko o nich nie zapomnę… Jeśli nie wiecie o czym mówię to rzućcie wszystko i słuchajcie!

 

 

Dzisiaj, bardzo spontanicznie, kierując się zasadą „jeden spacer – nowy album” wyszukałam ich na Spotify. Albumu nie znalazłam, za to przesłuchałam kilka cudownych EPek. To jest ten typ muzyki, który uwodzi Cię delikatną elektroniką sprawiając, że Twój pokój zamienia się w parkiet bardzo dobrego klubu… if you know what I mean ;).

 

 

R&B miesza się gęsto z electro-popem, czasami idąc trochę w kierunku psychodelicznego indie. Wiem, dużo jak na jeden zespół ale w tej muzyce można znaleźć wszystko. Jako, że mam za sobą dopiero pierwsze przesłuchania nie jestem w stanie wybrać swoich faworytów – co kawałek to lepszy, dlatego polecam skierować się w stronę Spotify lub Soundclouda i przesłuchać wszystko jak leci ;)

 

 

Ta czwórka z Oxfordu podpisała jako jedni z pierwszych kontrakt z wytwórnią Wolf Tone założoną przez producenta Paula Epwotha, który stoi za sukcesem takich gwiazd jak Adele, Florence czy Friendly Fires. Poprzednio nazywali się Afro Pony, Alligator Puffin Chicken Go Yeh Woo oraz The Shed. Z tego co zauważyłam to jarają ich jednorożce. Jak stwierdził wokalista Dave – „Unicorns are pretty gangster”. Dlaczego nie ;)

 

 

Mam nadzieję, że Glass Animals zapętlą się Wam w tym tygodniu! Zajrzyjcie też na ich Fejsa.