Nie mam na imię Patryk. Jestem Piotrkiem. Patrick The Pan.
Piszę. Gram. Śpiewam. Zwlekam. Jestem pocieszny. Ale. Smutne piosenki.
Nie o miłości. O miłości. O zwierzętach. O ludziach. O was. Cześć.

Ah, zdecydowanie lubię takie klimaty. Po lekkim szoku jakiego doznałam gdy zrozumiałam że Patrick the Pan pochodzi z Polski i po przeczytaniu tego wstępu wiedziałam, że się polubimy. Bardzo polubimy.

Pierwszym kawałkiem na jaki wpadłam było „Bubbles”.

 

Na tym się skończyć po prostu nie mogło. Przetrzepałam cały kanał youtube przesłuchując wszystko co wyszło spod jego rąk i po kilku kawałkach wiedziałam, że muszę dowiedzieć się więcej. Ta mieszanka różnych dźwięków, alternatywa polskiej sceny muzycznej przyciąga do siebie jakąś dziwną siłą. Oto kilka faktów, jakie udało mi się wygrzebać z sieci:

1. Piotr Madej jest moim rówieśnikiem i oczywiście, jak wszyscy fajni ludzie w moim wieku jest z Krakowa. (Przypadek?)
2. Jego projekt Patrick the Pan rozpoczął swój żywot (chyba) 27 grudnia 2012 roku, wydając na świat płytę o nazwie Something Of An End (awww…)
3. Piotr nie Patryk, nagrał całą tę płytę w zaciszu swoich czterech ścian (it’s like a maaaaagic!), bez większego nakładu finansowego.
4. „Jak tłumaczy w jednym z wywiadów, to zakład z jego znajomą nakłonił go do dokończenia prac nad materiałem i wydania albumu. Ów zakład polegać miał na tym, że jeśli płyta nie zostanie wydana do końca roku 2012, znajoma popełni samobójstwo. Rzecz jasna zakład nie był zbyt „serio”, ale pomimo to, wystarczająco zmotywował Piotra.” (za shoegaze.pl) Hmm… Ciekawi mnie ta zaciętość do wykonania tego zakładu ;p
5. Płytę można kupić na stronie Patrick the Pan lub jego bandcampie za dość rozsądną cenę.
6. Opisując go, autorzy rożnych artykułów przywołują Radiohead, Sigur Rós Ólafura Arnaldsa, Archive, Bon Iver, Grizzly Bear czy Kings of Convienience. I Myslovitz. O tak.
7. Piotr ma przewspaniały śmiech :)
8. Jego płyta znalazła się nawet w zestawieniu 30 najlepszych płyt z lutego 2013, wg indierockmag.com, które swoją drogą polecam, znajduje się tam kilka fajnych kawałków.
9. Kamil (I’m stuck between) potrafi pisać piekne recenzje. I na pewno wychodzi mu to lepiej niż mi, dlatego jeśli chcecie wiedzieć więcej o projekcje Patrick the Pan, to odsyłam tutaj :)

 

 

Chciałam wybrać mój top 3 z tej płyty, ale póki co nie jestem po prostu w stanie. Każdy kawałek ma w sobie coś ciekawego, nowego, wspaniałego.

Dobra, inaczej. Przesłucham całą płytę jeszcze raz, spiszę swoje przemyślenia i wybiorę ten najlepszy. Lecimy:

 

♪ Finally I’m One – przepiękne, magiczne wręcz brzmienia, które idealnie przenoszą w jakiś inny świat.

♪ Men Behing the Sun – o tak.. zdecydowanie lubię. Za tytuł, tekst i ładny duet z dziewczyną. I rozkręcenie atmosfery w środku.

♪ Slowly – ahhh… ten głos <3 damn. Jako, ze Myslovitz jest jedynym polskim zespołem który na prawdę lubiłam, to tutaj, te Rojkowe podobieństwo sprawia, że całkowicie się rozpływam. Mimo to, jest coś w tym kawałku, co zdecydowanie odrożnia PtP od Myslovitz. I dobrze.

POV – przypomina mi jakiegoś wykonawcę i nie mogę sobie przypomnieć kogo. Nie lubię tego uczucia. Wiem, że teraz będzie to za mną chodziło przez cały dzień.. Eh ;) Poza tym kawałek jak najbardziej miły.
My favorite part is when our eyes met,
Letting outside all my love,
Than I realize that I got jewed by digital dream,
This is the part no-one speaks of…

Warm Gold – tajemniczy. I pobudzający wyobraźnie. Trochę za dużo wszystkiego.

♪ Bubbles – Optymistyczny kawałek z ćwierkającymi ptakami i beztroskie podśpiewywaniem do gitary. I ciekawmy tekstem. You know I trusted till the end, when You took me to the place that even children didn’t seem to know...

♪ Remains – uuuuuuwielbiam! Za spokój i wyciszenie. I teskt. Idealna przerwa od całości, po to by na chwilę odpocząć i później ruszyć w dalszą podróż. (It’s not like You think.)

The Moon and The Crane – i znowu tytuł. I głos. I wielki plus za pianino. Przypomina mi się trochę AaRON.

Exiles Always Come Back – wokal i zamysł na plus. Jednak baaardzo chętnie wycięłabym zbyt piszczące pianino i zminimalizowała całą otoczkę we fragmencie  01:27 -02:09. Gdyby nie to, ten kawałek zdecydowanie trafiłby do top3. Reszta utworu jest cudna.

Finally We’re One ambient w pięknym wykonaniu. Po prostu przyjemne.

♪ Hełm Grozy – tak jak wyżej, plus od połowy znowu klimaty prosto z Myslovitz.

 

No to mam. Już teraz wiem. Top 3. Zdecydowanie:

Remains
Men Behind the Sun
Finally I’m One

i bonusowo Hełm Grozy :)

A u Was jak wyszło?

 

Podsumowując – Piotr gra całkiem przyjemnie, a ten głos… Nic tylko czekać na koncert we Wrocławiu i przekonać się, że na żywo jest jeszcze przyjemniejszy :) W między czasie poczekam sobie na premierę teledysku do Bubbles. Poniżej teaser.

 

Facebook: Patrick the Pan