10612736_699686770104762_5199898675957298468_nTattwę powinniście wszyscy znać. Jeśli jest inaczej pędźcie na Jej bloga i to szybko to zmieńcie! ;) Poznałyśmy się przez Internet (taaa…) a naszą znajomość przypieczętowałyśmy wspólną imprezą na festiwalu Nowe Horyzonty. Od tamtej pory wpadamy na siebie raz na jakiś czas przy okazji rożnych evnetów blogerskich i za każdym razem jestem równie mocno zafascynowana Jej osobą :) Magda przygotowała dla Was całkiem relaksujacą playlistę – koniecznie dajcie znać jak Wam się ona podoba! :) (playlista albo Magda, jak wolicie).

PS. Busik na zdjęciu, ponieważ Magdzie marzy się „mieć jaja i przeżyć takie wakacje w takimż właśnie busie”. A zainspirowała ją piosenka od Years Around the Sun, którą znajdziecie na playliście :)

 

Zapętlona Tattwa

Nie przywiązuję się do gatunków i wykonawców, ale lubię specyficzny styl: miękkie, leniwe bity, dobry instrumental, interesujące wokale, wszystko to, co buja i wprowadza w ten wyjątkowy, niemalże transowy stan głębokiego odprężenia.

Lubię też niepokojące dźwięki, dziwne (ale doskonałe w formie) klipy i muzykę, która robi krzywdę, wszystko to, co zamyka się w angielskim disturbing. Hip hop też lubię. I jazz. I muzykę klasyczną. W zasadzie to wszystko lubię, pod warunkiem, że jest dobre. I że niesie.

 

1. Broken Bells – High Road.

Ten kawałek stosunkowo niedawno sprzedał mi Dawid (http://poprostuadamek.pl/). Chwyciło od razu – taka miłość od pierwszego przesłuchania. Nie potrafię się uwolnić od tej melodii, uzależniłam się od niej w sposób ostateczny. Co zrobić. Miłość nie wybiera.

 

2. Flume & Chet Faker – Drop the Game

Wrzuciłam na fanpage bloga prośbę o podesłanie „czegoś fajnego do posłuchania”. No i podesłali. Dwa miesiące później wciąż nie jestem w stanie przestać tego słuchać.

 

3. The Heavy – Short Change Hero

Z cyklu „piosenki z seriali”. Jeśli dobrze pamiętam, było to chyba moje ukochane „Suits” (ładni chłopcy i drogie garnitury, co mogę powiedzieć). Usłyszałam, trafiło, wpadło do głowy i nie chciało wyjść. Zostało.

 

4. Parov Stelar – All night (extended club version)

Jeśli jesteście w stanie słuchać Parov Stelar i siedzieć spokojnie, to naprawdę zazdroszczę. A właściwie nie – raczej współczuję. Kiedy słyszę „All night”, nie jestem w stanie zapanować nad mięśniami, nogi ciągną w kierunku parkietu. Dowód na to, że muzyka taneczna nie musi być żenująca. Jeśli kiedykolwiek wyjdę za mąż, tak właśnie będzie grane na moim weselu. Powiedziałam.

 

5. Deluxe – Polishing Peanuts Feat. CYPH4

Jak bardzo buja! Wokale przypominają mi mgliście i odlegle CocoRosie, mam ochotę położyć się na plecach, odpalić papierosa, wypuścić dym w górę, w zamyśleniu.

 

6. Gogol Bordello, Through The Roof 'n’ Underground

Koncert, na który okrutnie czekam. Piosenka, którą muszę przesłuchać codziennie, dosłownie każdego dnia, zazwyczaj wtedy, kiedy ludzie depczą mnie w autobusie numer 152 o 8.40 rano. Ładuje mnie pozytywną energią, która zwykle trzyma przez przynajmniej kilka godzin. Polecam.

 

7. Years Around the Sun – Miles Away

Gdybym miała wybrać jeden, jedyny kawałek, którego będę słuchać do końca życia w pętli, byłby to własnie ten numer. Po raz pierwszy usłyszałam go za sprawą Styledigger, która udostępniła na swoim fanpage link do reklamy piwa Corona. Tło dźwiękowe chodzi za mną do dzisiaj, a klip… cóż, zobaczcie sami: to po prostu obraz idealnych wakacji. Pozostaję zakochana.

 

8. Balkan Beat Box – Dancing with the Moon (instrumental version)

Tak wyobrażam sobie Kubę. Wiecie, te nieliczne miłe momenty, jakie mogą być z Kubą związane w obecnej sytuacji politycznej. Zresztą, nieważne – chłopcy z Balkan Beat Box pochodzą z Izraela I na co dzień robią w nieco innych klimatach. Ten akustyczny kawałek to prawdziwa perełka – atmosfera upalnego lata udziela się podczas słuchania, pary staruszków tańczących z godnością na brukowanym tarasie chwytają za serce. Piękne.

 

9. Gramatik – Just jamming

Serbski DJ wie, jak robić beaty. Tutaj w miarowe uderzenia wplata się linia melodyczna oparta na żywym instrumencie, jazzowa nuta porywa I niesie, niesie jak cholera, trudno nie wybijać stopą rytmu I nie pokochać. Ja kocham.

 

10. Nino Ferrer – Looking for you

Stare, ale jare. Mam słabość do kilku takich antycznych numerów I ten zdecydowanie otwiera moją listę. Lubię słuchać, leżąc wieczorem w łóżku, czując, jak zmęczenie I stres się oddalają.

 

11. Fun – We are young

Trochę się tego wstydzę, ale kocham ten numer. Nie ma w nim nic wybitnego (chociaż Janelle Monae, zwłaszcza w wykonaniu akustycznym, naprawdę daje radę), ale dobrze robi mi na psychikę i na moje zszargane nerwy. To po prostu miła, skoczna pioseneczka, która pozwala mi się wyluzować. Czasami to dużo.

 

12. Scissor Sisters – Invisible light

Istnieje opcja, że to najlepszy klip, jaki widziałam w życiu. Istnieje też opcja, że nie, ale nie dopuszczam jej do głosu. To małe obłąkane arcydzieło robi z mózgu sito: tak właśnie weryfikuję nowych znajomych. Jeśli nie czują tego klimatu, to długo razem nie pociągniemy.

 

13. Fanfare Ciocârlia-„Asfalt Tango”

Obejrzałam “Sztukę spadania” Bagińskiego I przez dobre 10 minut siedziałam bez słowa, wstrząśnięta I jednocześnie zmieszana. Na samą melodię natknęłam się ponownie całe lata później I od tej pory się z nią nie rozstaję: bałkańskie rytmy nieodmiennie podnoszą temperaturę krwi.

 

14. Bedroom – Canço de l’alba

W kategorii “najlepsze klipy ever” niekwestionowane drugie miejsce w moim sercu, a czasami nawet I pierwsze, jak mam dobry dzień. Bardzo dużo symboliki I niejasnych znaczeń, a wszystko to w czerwieni, po katalońsku. Perełka.

 

15. Sunsay and John Forte — WindSong (полная версия)

Znacie 5nizzę? To ten rosyjski duet, który możecie znać za sprawą “Wojny polsko ruskiej” I fantastycznego kawałka “Soldat”. Tutaj sam SunSay w towarzystwie legendy Brooklynu, Johna Forte (pamiętacie The Fugees?) pokazuje, jak się chillować. Sam John w tym czasie sprawia swoim głosem, że miękną mi kolana. Za każdym razem.

 

16. Mumford&Sons – Below my feet

Chłopaki mają dobrą energię. Wyglądają, jakby ledwo co odeszli od pługa albo zerwali się z jakiegoś skansenu, ale kiedy już się rozgrzeją, nie ma wątpliwości: jest moc. Taka szczera, emocjonalna, naturalna, zwłaszcza w tym wykonaniu live u Lettermana. I chyba za to się ich kocha.

 

17. „Freedom” by Anthony Hamilton & Elayna Boynton in „Django Unchained”

W muzyce cenię sobie zakochania od pierwszego wejrzenia I tak właśnie było w tym przypadku: pokochałam ten rozbujany, niosący z prądem numer na całe tygodnie czy nawet miesiące przed obejrzeniem filmu. Cała ścieżka z Django zasługuje na uwagę, ale to cudo wybija się ponad poziom I zapada w pamięć. Uwielbiam!

18. The Kooks – Kids

Ten kawałek w oryginale nigdy nie był moim ulubionym, ale cover przekonał mnie w 100% I w ogóle miłość po grób. Dwa sympatyczne hobbity plumkają na gitarkach I zawodzą w obozowo-ogniskowym stylu. I jak ich nie kochać? Jak się nie rozczulić?

 

19. Hugh Laurie – Infirmary blues

Kocham doktora House’a. Przyznaję, że fanką Hugh Lauriego zostałam dopiero po obejrzeniu serialu, ale szybko nadrabiam – z przyjemnością odkryłam, że jest naprawdę świetnym muzykiem z ogromną wrażliwością I wyczuciem. Ten kawałek, cover prawdziwego muzycznego antyku, jest moim ulubionym z całej płyty.

 

20. Balam Acab – Free birds

Downtempo. Głęboko, bardzo głęboko. Przy tym kawałku lubię się położyć na plecach, spleść dłonie pod głową I pozwalać beatowi przenikać całe ciało, czuć, jak stopniowo rozluźniają się wszystkie mięśnie. Podkręćcie dobrze basy: poczujecie to aż na języku.

Cała playlista znajduje się tutaj.

 

_______________________________________________

Sprawdźcie też inne zapętlone osoby:

Inqbator, CoalsModdiNovo AmorFreddie Dickson,
Heimatt
Wrażenia Słuchowe,  TroyannWięcej Luzu,
JestKulturaOld Fashioned GirlMojaTrawa,  Ikotele,
Gruszka z Fartuszka, Smakowity Kąsek, Malwina
KarolinaEwaKarolinkaJanPaulinaPiotrAgata,
Sylwia
Ania, Niels